Paweł K. Janowski Paweł K. Janowski
651
BLOG

Islam rządzi, Sudan krwawi

Paweł K. Janowski Paweł K. Janowski Polityka Obserwuj notkę 2

Marsz islamu w Europie wszedł w nową fazę. Po latach osiedlania się mniejszych grup we Francji i w Niemczech, przede wszystkim z Afryki i Turcji, rozpoczął się nowy etap. Morze muzułmanów zalewa Zachód. Afryka i Azja wlewa się do Europy. Angela Merkel zaprasza już trochę ciszej. Tymczasem intelektualiści ekscytują się tajemniczością i różnorodnością islamistycznych nurtów i nurcików. Co bardziej zakochani przypisują mu pacyfistyczne cechy. Mahomet by się uśmiał. Odklejeni od realnego poznania i konkretnej rzeczywistości, lewitują w oparach absurdalnych tez i każą nam wierzyć w te fantasmagorie. A marsz islamu trwa od lat. Spójrzmy na jeden z afrykańskich krajów, w którym islamiści przejęli władzę. Spójrzmy na Sudan.

Ten kraj do 1956 roku był kolonią brytyjską. Po uzyskaniu niepodległości rozpoczął się permanentny konflikt wewnętrzny w tym liczącym wówczas 25 mln mieszkańców kraju, między muzułmańską w większości Północą a chrześcijańsko-animistycznym Południem. Zainteresowanie władz centralnych w Chartumie regionem południowym wiązało się przede wszystkim z istniejącymi tam złożami ropy naftowej. Już w 1955 roku wybuchła wojna domowa, która jednak nie miała zbyt gwałtownego charakteru i ograniczała się raczej do zamachów na pracowników państwowych i na urządzenia przemysłowe. Choć skończyła się podpisaniem porozumienia 27 III 1972 roku w Addis Abebie, to 11 lat później rozgorzała na nowo.

Wówczas rządzący krajem (od 25 V 1969) Dżaafar Nimeiri zapowiedział wprowadzenie prawa szariatu. Rozpoczęto islamizację chrześcijańskiego i animistycznego południa kraju. Punktem wyjścia polityki religijnej Chartumu stała się akceptacja prawa o bluźnierstwie i odrzucenie apostazji, za którą groziła kara śmierci. Wprowadzono karę chłosty za wykroczenia przeciw moralności (pojmowanej w duchu islamskim), karę długoletniego więzienia, a nawet śmierci za przejście z islamu na jakiekolwiek inne wyznanie, zakaz wytwarzania, sprowadzania i spożywania napojów alkoholowych (co stanowi poważne utrudnienie dla księży odprawiających Mszę Świętą).

Przy tym nie było równości wobec prawa, inaczej karano i karze się muzułmanów, a inaczej, czyli surowiej, wyznawców innych religii. Przepisy szariatu to także codzienne utrudnienia w pracy np. misjonarzy chrześcijańskich, którzy zajmują się nie tylko działalnością ściśle duszpasterską i religijną, ale również prowadzą szkoły, placówki służby zdrowia.

Większość muzułmańska w latach 80-tych stanowiła ok. 55% mieszkańców. A skoro chrześcijanie i animiści nie chcieli wyrzec się swej wiary, rozpoczęto krwawe prześladowania[1]. Katoliccy biskupi wielokrotnie o tym informowali międzynarodową opinię publiczną[2]. W 1988 roku arcybiskup Chartumu Gabriel Zubeir Wako w sposób następujący scharakteryzował sytuację w kraju:

„1. Chęć zislamizowania kraju opiera się przede wszystkim na pobudkach politycznych, a nie religijnych. Elity władzy zapewniają sobie w ten sposób pozostanie przy władzy. Jest to konsekwencja identyfikacji przywództwa religijnego i politycznego.

2. Niemuzułmanie nie mają dostępu do władzy.

3. Konstytucję kraju określono jako muzułmańsko-religijną.

4. Niemuzułmanie nie posiadają żadnych praw, oprócz tych, które zechcą im przyznać islamscy urzędnicy państwowi.

5. Chrześcijanin nie jest uznawany przed sądem za wiarygodnego świadka.

6. Niemuzułmanin oskarżony przez muzułmanina zostaje osądzony zanim stanie przed sądem.

7. W okolicy w której przeważają muzułmanie chrześcijanie nie mogą zbudować kościoła.

8. Obowiązując Konstytucja interpretowana jest jako Prawo Boże i nie może jej zmieniać nawet większość obywateli.

9. Jedynie tzw. „Strażnicy Praw Bożego” mogą interpretować prawdy, głosić je i wykonywać, a nawet zabijać opozycjonistów, usprawiedliwiając to jako obronę Allaha (np. Nimieri, Sadiq, Mirghani).

10. Nie ma miejsca na religijny pluralizm, jako że manipuluje się nim dla uzyskania politycznych celów.

11. Niemuzułmanie muszą się nawrócić, albo stają się uciekinierami.

12. Głównym zadaniem państwa jest dopełnienie islamizacji życia społecznego, czy to przez prawo karne, czy przez prawa obywatelskie lub ustanowienie porządku publicznego.

13. Rząd używa prasy do ataków na chrześcijan. Jeszcze gorsze są akty przemocy stosowane wobec nich i prowadzonych przez nich instytucji. Wystarczy przypomnieć siostry Matki Teresy z Kalkuty – po części wymordowane.

14. Obecnie próbuje się zastąpić zachodnie organizacje wspomagające kraj organizacjami islamskimi.

15. Powstała pewna liczba islamskich stowarzyszeń w celu zniszczenia gmin chrześcijańskich, jak np. w górach Nnuba[3].

Ostrzeżenia formułowane przez Kościół katolicki były ignorowane. Wołanie do sumień polityków Zachodu niewiele dało. Polityczno-gospodarcze sankcje ONZ nie wpłynęły na sytuację w kraju. Krew płynęła nie strumieniem, ale rzeką. W wyniku islamskich prześladowań zamordowano ok. 1 500 000 chrześcijan i animistów. Ponad 4 000 000 Sudańczyków, aby ratować swe życie musiało uciekać z kraju.

Jak podaje portal deon.pl: „W sierpniu 2009 roku fundamentaliści islamscy ukrzyżowali 6 młodych chrześcijan za to, że ci nie chcieli wyprzeć się swojej wiary. Ocenia się, że obecnie co najmniej 35 tys. wyznawców Chrystusa w tym kraju jest niewolnikami swych „panów” muzułmańskich. Wiadomo o co najmniej kilkunastu przypadkach kobiet z przełomu lat 2009 i 2010, wychłostanych i aresztowanych za nieprzestrzeganie nakazanych przez szariat norm ubierania się. Według szefa policji w stolicy, tylko w 2008 r. odnotowano tam ok. 40 tys. przypadków złamania przepisów prawa koranicznego”.

To była najdłuższa wojna domowa w Afryce. Wybuchła w 1983 roku, a zakończyła się po podpisaniu porozumienia przez islamski rząd z Ludową Armią Wyzwolenia Sudanu 11 VII 2011 roku. Wcześniej, bo w 2005 roku, podpisano porozumienie dające 10 południowym prowincjom autonomię i pozwolono przygotować referendum niepodległościowe, które przeprowadzono w dniach 9-15 I 2011 roku. Ponad 98% mieszkańców Południa opowiedziało się za niepodległością, którą proklamowano 9 VII 2011 roku.

Pytanie czy potrzeba było aż tak wielkiej ofiary? Pazerność koncernów naftowych i międzynarodowych banksterów nie zna granic. Co tam 28 lat krwawej wojny wobec baryłki ropy. Zatroskani o demokrację politycy Europy i świata milczeli. Kto by się przejmował mordowanymi chrześcijanami, czy animistami. Sudan islamski pozwalał zarobić i to była „racja stanu”. Mamona stała się bożkiem Zachodu. Reszta była milczeniem. Krwawym milczeniem. Dziś islamiści maszerują na Europę. Mają przećwiczone w Sudanie, jak postępować z niewiernymi.

To jednak nie koniec historii. Po powstaniu Sudanu Południowego nastąpił ponowny wzrost prześladowań w Sudanie. W kwietniu 2013 roku rząd ogłosił koniec wydawania pozwoleń na budowę kościołów, pozbawiono obywatelstwa tych, którzy mieli korzenie etniczne spoza Sudanu. Wiosną 2014 roku praktycznie wszyscy biskupi, księża, siostry, osoby świeckie z diecezji Malakal musieli uciekać jeszcze dlaej na południe, aby ratować życie. Tereny przygraniczne wciąż były objęte działaniami wojennymi. W latach 2011-15 liczba osób oskarżonych o apostazję, czyli skazanych na śmierć, rosła w tempie geometrycznym. Dopuszczono, aby muzułmanin poślubił chrześcijankę lub żydówkę, ale niemożliwe było działanie odwrotne. Liczba chrześcijan w Sudanie w latach 2010-13 spadła z 5,5 mln do ok. miliona[4].

Katolicki biskup sudańskiego ludu Nuba napisał przed świętami Bożego Narodzenia 2011 roku: „Zachowajcie nas proszę w swoich modlitwach. Moja trzódka jest na via crucis[5]. Nic więcej. Cisza modlitwy i cisza cierpienia.

Marsz islamu trwa. Ateistyczny Zachód, który wyparł się Jezusa Chrystusa uważa, że jest sprytniejszy od wszystkich. Skoro zniszczył chrześcijaństwo, to uda mu się okiełznać i zniszczyć islam. Duchowo spustoszony, bezradny, zakłamany. Mają kasę i nic więcej. Naiwny Zachód…Budzą się mieszkańcy, ale politycy trwają w amoku.

Zachód nie pamięta Poitiers (732), Lepanto (1571), Wiednia (1683). Nie pamięta przyczyn, które zmusiły narody chrześcijańskie do przeciwstawienia się fali najazdów muzułmańskich.

Na szczęście Polacy znają historię. Polacy pamiętają cenę, jaką płaci się za niepodległość. Polacy pozostali wierni wierze ojców. Już 1050 lat trwają przy Chrystusie i Matce Najświętszej. I przetrwają w wierności Kościołowi katolickiemu i świadectwie polskich świętych męczenników ze św. Maksymilianem Kolbe na czele. Nawet za cenę wielkiej ofiary, bo mają odwagę być wiernymi i wierzącymi. Bo Polacy mają odwagę. Podobno odwaga jest zaraźliwa. Oby jak najwięcej Europejczyków zaraziło się taką odwagą.

Dr Paweł Janowski

Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”

 

[1] Obiora F. Ike, Islam w Afryce. Wyzwanie dla chrześcijaństwa, „Communio” 4(1992), s.30-31.

[2] Prześladowani i zapomniani. Raport o prześladowaniach chrześcijan w latach 2009-2010, Włocławek 2011, s. 204-214.

[3] Obiora F. Ike, Islam w Afryce. Wyzwanie dla chrześcijaństwa, „Communio” 4(1992), s.30-31.

[4] Prześladowani i zapomniani. Raport o prześladowaniach chrześcijan w latach 2013-1015, Pelplin 2015, s. 62-68.

[5] P. Arshall, L. Gilbert, N. Shea, Prześladowani. Przemoc wobec chrześcijan, Poznań 2014, s. 216, 249-259.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pawe%C5%82_Janowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka